piątek, 29 listopada 2013

A tribute to Das Lokal

W życiu prawie każdego fotografa przychodzi taki moment, w którym trzeba pokazać swoje zdjęcia szerszemu gronu odbiorców, niż tylko rodzina i znajomi. Gdy w moim życiu nadszedł taki dzień, byłem chwilę przed swoimi dwudziestymi piątymi urodzinami i miałem pewien pomysł, jak i gdzie swoje prace pokazać, lecz nie do końca wiedziałem, z czym i jak się taką wystawę je. 


Plan był na początku prosty. Zrobić wystawę w moje 25-te urodziny. Dlaczego? A dlaczego nie? Przecież 25-te urodziny to bardzo dobra okazja, by pokazać, że jest się już na tyle dojrzałym, by podjąć się organizacji wydarzenia, na którym będę mógł zaprezentować swoje prace innym. Wtedy zaczęło się myślenie na zasadzie "Co?, gdzie?, jak?, dlaczego?".


Gdzie? Das Lokal! 
Dlaczego? Ponieważ swojego czasu spedzałem tam dużo czasu i w momencie, gdy w moich rękach znów znalazł się aparat, niczym nieprzymuszony zacząłem robić zdjęcia tamtych imprez. Dzieki temu stałem się rozpoznawany jako fotograf imprezowy, za co będę dozgonnie wdzięczny temu miejscu i ludziom, którzy je stworzyli. 
Co? Zdjęcia wykonane w Das i z dwóch imprez urodzinowych owego klubu, które wydarzyły się w ogrodzie BWA. 
Dlaczego? Ponieważ chciałem, żeby zdjęcia, które umieszczałem na Fioletowej Kliszy nabrały charakteru zdjęć fizycznych, takich, które można dotknąć, poczuć, a nie wirtualnych bezpłciowych pikseli na stronie www. 
Jak? Zdjęcia wybrane z prawie czterotysięcznej puli zostały podzielone na 3 grupy: Bar, Sala i DJ'ka, by potem wydrukować trzy kolaże o wymiarach 50x95. 



Dlaczego? Powód jest dość błahy. Gdy przeglądałem zdjęcia, które miały wylądować w druku, do mojej głowy trafił pomysł, by zrobić to w formie kolażu, który zamknie w 20 zdjęciach (na każdy z trzech kolaży), klimat każdego z tych ważnych miejsc w DL. Do tego jeszcze doszło 115 zdjęć wydrukowanych w formacie 9x13, które były położone luzem na barze, by każdy mógł je sobie przeglądnąć tak, jak to się robiło kiedyś, gdy jeszcze komputery i pierwsze aparaty cyfrowe nie były tak popularne. 



Dzień wystawy i moich urodzin był trochę nerwowy. Nic w tym dziwnego, w końcu chyba każdy przejmowałby się swoim pierwszym wernisażem. Gdy wybiła "godzina zero", ludzie powoli zaczęli się schodzić i schodzić, aż Das umiarkowanie się wypełnił. Nie spodziewałem się jakiejś niebotycznej ilości ludzi, ponieważ był to wtorek i wiele osób miało na drugi dzień pracę, bądź uczelnię. O 22:00, jak na gospodarza i solenizanta przystało, wygłosiłem króciutkie przemówienie, w którym podziękowałem za przybycie i to, że w tak licznym gronie mogę świętować swoje dwudziestopięciolecie i moją pierwszą, lecz nie ostatnią wystawę w życiu. 


Możecie się zapytać, czy byłem z czegoś niezadowolony - owszem, byłem. Z dwóch rzeczy: z mojego dziwacznego pomysłu na zawieszenie prac na ceglanych ścianach Das i tego, że impreza skończyła się około 2:00 w nocy, ale i tak dziękuję ekipie DL za wytrwanie aż tak długo!


tekst i zdjęcia: Daniel Goraj aka Fioletowa Klisza / afa / II rok / tryb stacjonarny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.