środa, 16 kwietnia 2014

Nie taki diabeł straszny...

Przyjście do AFY było dla mnie małym spełnieniem marzeń, bo w końcu mogłam robić to, co naprawdę kocham, czyli zdjęcia. W pełni szczęścia żyłam do momentu, kiedy sprawdziłam plan i okazało się, że jednym z przedmiotów jest rysunek i malarstwo. Pomyślałam „dlaczego?”. Zawsze bazgrałam coś w zeszytach, ale to nigdy nie były dzieła sztuki, które można by gdziekolwiek pokazać, jednym słowem, nie potrafiłam rysować. Byłam o tym przekonana. 

Przyszedł dzień sądu, czyli pierwsze zajęcia z panem Łukaszem Nawrockim – nauczycielem rysunku. Jego pozytywne myślenie, wyluzowanie i pasja sprawiły, że chciałam uczestniczyć w zajęciach; chciałam, żeby ten człowiek czegoś mnie nauczył. Zaczyna się od zwykłego mazania kresek na kartkach, przechodząc i poznając nowe techniki tworzenia prac. Moje obawy, że nie potrafię rysować czy malować, odeszły w niepamięć. Teraz przychodząc regularnie na zajęcia, dostrzegam postęp, który zrobiłam od pierwszego dnia; co więcej, moje prace zaczynają mi się podobać! Dzięki konstruktywnej krytyce ze strony nauczyciela oraz tego, że dostrzega w każdym z osobna potencjał i stara się wydobyć z niego ukryte talenty artystyczne, okazuje się, że każdy potrafi stworzyć na kartce coś, z czego może być dumy. 

W końcu jesteśmy artystami, inaczej nie znaleźlibyśmy się w AFIE ;)

26 września 2013

26 września 2013

21 listopada 2013

13 lutego 2014

27 lutego 2014

tekst i prace: Paulina Kubera / afa / I rok / tryb dzienny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.