poniedziałek, 24 lutego 2014

VI Międzynarodowe Targi Turystyczne Wrocław 2014

Jako szkoła fotograficzna staramy się być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś związanego z fotografią. Oczywistą sprawą są wszelkie wystawy, wernisaże i inne wydarzenia stricte fotograficzne, ale staramy się również wychodzić poza te "łatwe do przewidzenia" ramy. 

Współpraca, którą udało nam się nawiązać z Halą Stulecia, dała nam właśnie taką możliwość - w dniach 7-9 lutego 2014 odbywała się tam szósta edycja Międzynarodowych Targów Turystycznych. Każdego z tych trzech dni nasza słuchaczka, Dominika Podębska, prowadziła warsztaty z fotografii - główną tematyką była oczywiście fotografia krajobrazu, ale i również fotografia portretowa.















To już drugi raz w tym roku, kiedy ktoś z naszych słuchaczy prowadzi warsztaty dla zainteresowanych fotografią osób spoza Szkoły (szlaki przetarł Daniel Goraj, o czym pisaliśmy przy okazji relacji z wymiany polsko-rosyjskiej) - Domka, jesteśmy z Ciebie dumni! :)

Jeżeli chcecie zobaczyć, jakie zdjęcia Dominika robi "na co dzień", zapraszamy do odwiedzenia (a najlepiej - polubienia ;)) jej fanpage'a - znajdziecie go TUTAJ.

tekst: Ania Nowacka / afa /  marketing
zdjęcia: Ania Jasińska / afa / II rok zaoczny

piątek, 21 lutego 2014

Spotkanie z Krzysztofem Gierałtowskim / Wernisaż wystawy Jakuba Kamińskiego

Choć zbliżamy się coraz bardziej do tej, już pewnie wytęsknionej przez niektórych, pory roku - wiosny - dziś wrócimy na chwilę do mroźnego stycznia. 31.01.2014 w naszej szkole miały miejsce dwa wydarzenia, oczywiście związane z fotografią.

Pierwszym w kolejności był wernisaż wystawy prac Jakuba Kamińskiego, młodego wrocławskiego fotografa (ale urodzonego w Strzelcach Opolskich).


Jakub Kamiński jest absolwentem wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Swoje prace wystawiał w takich galeriach, jak Domek Romański (Wrocław), Leica (Warszawa), Firlej (Wrocław) czy w, również wrocławskim, BWA. Na ścianach naszej szkoły został zaprezentowany cykl pt. "Fotografie".





"Marian Schmidt, analizując definicję fotografii humanistycznej, mówił o poezji samotnego spacerowicza. Bardzo przypadło mi do gustu to sformułowanie, gdyż niezwykle trafnie wyraża to, czym jest dla mnie fotografowanie. Sądzę, że należy je rozważać w kategoriach intymnych lub, mówiąc mniej dosadnie, indywidualnych. Dla poety własna twórczość jest z pewnością poruszająca, ale niekoniecznie każdy musi być na nią wrażliwy w tym samym stopniu. Dlatego zdaję sobie sprawę, jak niewielkie poruszenie jestem w stanie wywołać u odbiorców, jednak nie mogę darować sobie zrobienia tego czy innego zdjęcia. Lubię miasto, ludzi i ich ślady. Takie mgnienia utraconego czasu, o których pisała Susan Sontag. 
Zdjęcia, które robię, nie stanowią spójnego, w sensie problemowym, cyklu. To raczej pojedyncze klatki, powstałe w tak zwanym międzyczasie. Zwykle nie planuję niczego; cytując Sontag, z zadowoleniem przyjmuję nieprzewidziane zdarzenia. Uleganie i reagowanie na to, co się przede mną odbywa, sprawia mi dużo przyjemności."

Na wernisażu obecny był również sam Krzysztof Gierałtowski, jeden z czołowych reprezentantów polskiej fotografii współczesnej. Jego wizyta we Wrocławiu związana była z obchodami swoich 75. urodzin i, jednocześnie, 50-lecia pracy twórczej. Spotkanie zatytułowane "Przeciw portretowi antropometrycznemu" miało charakter otwarty.














tekst: Ania Nowacka / afa / marketing
zdjęcia: Jakub Piątek

piątek, 24 stycznia 2014

Magia wielkiego formatu

Początek historii z wielkim formatem miał miejsce na zajęciach Jarka Dulęby. To człowiek, który jest w stanie zrobić zdjęcie wszystkim, i nie przesadzam! To dzięki niemu i na jego zajęciach opanowałem podstawy obsługi kamery wielkoformatowej, i nie tylko - także całą drogę od poprawnego naświetlania po wywoływanie.
Taki był poprzedni rok szkolny, obecny rozpoczął się (przynajmniej dla mnie) od pleneru i zajęć z Pawłem Syposzem. Tym razem mieliśmy okazję poznać bliżej inny system kamer (Sinar), inny sposób naświetlania (ISO ustalane na podstawie rozpiętości natężenia światła scen fotografowanych) po wywoływanie negatywu (system BTZS) - czyli zachodni punkt widzenia na fotografie wielkoformatową. Zajęcia okazały się początkiem samodzielnych prób i dzięki Pawłowi i jego radom oraz pomocy, jakoś wystartowałem.


Wpadłem na pomysł wypożyczenia szkolnego CAMBO na okres świąt - dzięki Panu Maćkowi Urlichowi i Panu Dyrektorowi udało się - żeby na spokojnie spróbować sfotografować kilka scen, na podstawie wskazówek od Pawła i Jarka. Oczywiście, nie było tak bajecznie jak się spodziewałem. Na początek zdałem sobie sprawę że CAMBO waży około 30 kg, razem ze statywem, i to trochę utrudnia całą zabawę - na pewno na szyję się tego nie powiesi. Przed złapaniem za aparat wiedziałem, że trzeba być pewnym co chce się fotografować. Planowałem, jaki chcę kadr, jakie może być światło - czy szybko będzie się zmieniać, czy będzie pochmurno, czy to, co chcę sfotografować jest w stanie wytrzymać bez zmiany miejsca przez około 20 minut (tyle mi zajęło naświetlenie pierwszej błony) itd. Jeżeli ktoś ma samochód i chce robić zdjęcia w łatwo dostępnych miejscach to ma problem z głowy, ale jeżeli nie, to będzie ciężko - dosłownie. Na dokładkę jeden z obiektywów, 310 mm, ma inną podziałkę czasów naświetlania niż światłomierz i wtedy wychodziłem z założenia, że lepiej prześwietlić niż nie doświetlić (oczywiście pewnie można przeliczyć ;)). Co do ustawiania ostrości, kadrowania, ze zdjęcia na zdjęcie wychodziło coraz szybciej. Utrudnieniem jest osłona - widać tylko to co jest na matówce, a z rozmieszczeniem pokręteł już niestety jest ciężko.


Po naświetleniu, a jeszcze nie wspomniałem o ładowaniu kasetek - raz zapomniałem o telefonie w kieszeni i od tamtej pory dwa razy sprawdzam i to chyba tyle co do samego ładowania - trzeba pamiętać o znakowaniu  wszystkich ścianek kasetek, zwłaszcza jak masz ich kilka i jedną torbę. Ja akurat mam trudności z pamiętaniem, która kasetka jest naświetlona, a która nie, więc taśmy i kartek nie żałowałem. Po naświetleniu czas na wywoływanie. Niektóre negatywy które były niedoświetlone (tak to jest, jeżeli się kupi błony o czułości 100 ISO i trafi się pochmurna pogoda - obiektyw o przesłonie f/8 - bądź tu mądry i zrób nieporuszony portret), bo niedoświetlałem je o trzy przesłony z myślą - "w trakcie wywoływania przewołam i coś się wyciągnie". Okazało się, że trzy minuty to za mało, przy temperaturze 20 C. Wnioski są takie - trzeba dobrze poznać materiał ,na którym chce się robić zdjęcia - albo mieć dobrego kolegę, który się zna na rzeczy i podpowie.
Następny etap to wywoływanie w całkowitej ciemności. Starałem się przygotować wszystko tak, żeby było jak najmniejsze prawdopodobieństwo pomylenia się - przy około piątym podejściu można mówić o sukcesie. Ustaliłem pewien schemat czynności i jak na razie się sprawdza. Może niektórzy nie potrzebują tylu przygotowań, ale ja się często mylę, więc trzeba znaleźć swój własny sposób.


Podsumowując moją wyprawę doszedłem do wniosku, że różnica między fotografią małoobrazkową a wielką jest ogromna - przynajmniej dla mnie. Zaczynając od przygotowań - wybrania tematu, przeanalizowania sceny itd., po wyciągnięcie błony z tuby, mija znacznie więcej czasu. Każda próba naświetlenia błony, tak jak założyliśmy przed załadowaniem kasetki, nie zawsze jest taka jakbyśmy chcieli. W tym wypadku przypadek - element który decyduje czy fotografię można nazwać fotografią, czy tylko fajnym zbiegiem okoliczności albo jednym szczęśliwym trafem na sto - jest zmniejszony do minimum (no chyba że ktoś ma sporo kasy i czasu). Oczywiście nie chce być zrozumiany źle, nie mówię, że fotografowanie małym obrazkiem to przyciskanie spustu bez opamiętania, a wielkoformatowa jest tak super i zdjęcia robią się same, ale to ta świadomość czasu i tego, że mamy tylko jedno przyciśnięcie (w dobrym wypadku dwa, więcej - zależy ile mamy kasetek) powoduje, że angażujemy się bardziej. Obraz jest dopracowany i o tyle cenniejszy, o ile więcej poświęcamy czasu na jego powstanie - to jest wyjątkowe.


tekst i zdjęcia: Kamil Syczuk / afa / II stacjonarne

środa, 8 stycznia 2014

Wigilia 2013 / Wernisaż wystawy FFK

Witamy wszystkich w nowym, 2014 roku! Roku bardzo znaczącym dla szkoły, ponieważ to właśnie w 2014 będziemy obchodzić XX-lecie naszej działalności... Ale o tym pewnie jeszcze nie raz tutaj napiszemy.

Tymczasem przenieśmy się jeszcze na chwilę do minionego roku, a konkretniej do naszego spotkania wigilijnego, będącego jednocześnie wernisażem wystawy poplenerowej.


Plener w Janowicach Wielkich odbył się w dniach 14-17 listopada, a część zdjęć wykonanych podczas niego mogliście zobaczyć w poprzedniej notce (dla tych, których to ominęło - wystarczy kliknąć tutaj). Nasi słuchacze przez te kilka dni intensywnie pracowali i rozwijali swój warsztat rysunkowy i fotograficzny. Efektem tych działań były zdjęcia zaprezentowane na wystawie.


fot. Justyna Biesaga / afa / I rok / zaoczne
Otaczają nas różnorodne Formy przestrzenne.
Człowiek od początku swych działań przekształca materię i przestrzeń generując Formy.
Pierwowzorem dla stwarzanych przez człowieka Form zazwyczaj jest natura.
Wszelkie Formy niosą ze sobą Faktury.
Im wszystkim zaś towarzyszy Kolor.



Kuratorem wystawy był mgr Maciej Urlich. Zaprezentowane zostały prace: Joanny Andrzejewskiej, Justyny Biesagi, Iwony Germanek, Agnieszki Koniecznej, Beaty Suszczyńskiej, Patrycji Szczurowskiej, Magdy Wasinkiewicz i Rafała Michalskiego. 

Wystawa będzie wisieć na ścianach naszej szkoły do 17.01.2014.


fot. Rafał Michalski


 fot. Łukasz Górski

Po otwarciu wystawy rozpoczął się wieczór wigilijny, który jest już częścią naszej dwudziestoletniej tradycji. Po życzeniach od Dyrektora kurator wystawy, Maciej Urlich, zaprezentował film z pleneru, który niedługo będzie również do obejrzenia na naszym kanale na Youtube, więc gorąco zachęcamy do subskrypcji. Później był już tylko czas na wspólne jedzenie, picie i... kolędowanie.





fot. Joanna Andrzejewska




fot. Ania Nowacka / afa / marketing

A już niedługo, bo 19 stycznia 2014 kolejna wystawa. W tym roku dużo się u nas dzieje :). Oczywiście wszystkich serdecznie zapraszamy - o dokładnej godzinie wernisażu będziemy informować na naszych stronach: internetowej i fanpage'u.

tekst: Ania Nowacka / afa / marketing